piątek, 25 marca 2016

Puk, puk! Tu Pik-Pok.

M.:
No tak, matki Polki feministki (czyt. Współautorki bloga), zarobione po łokcie, nie mają czasu na publikacje swych recenzji… Za to ja, jako niewiasta bezdzietna i niezamężna, nie mam słów na swą obronę. Ujma spowiła całą mą osobę oślepiającą purpurą… Blogowe dziecko zaniedbane… Czas coś z tym zrobić, bo założą nam niebieską kartę.
Źródło: lubimyczytać.pl

Ano, temat dzieci nie jest mi obcy ze względu na konotacje zawodowe i właśnie dzięki pracy zarobkowej spotkałam się z Pik-Pokiem i jego przygodami w książce Adama Bahdaja. Rewelacja na patyku! Pingwin z Wysp Śniegowych Burz opętany żądzą powąchania fiołków porzuca swoje nudne pingwinie życie i wyrusza srebrnym ptakiem  metalu na poszukiwanie przygód :) I znajduje je – wącha fiołki, wcina puszkę sardynek, przechodzi operację żołądka, gubi się, trafia w niewolę do rudego rybaka (no tak, rude fałszywe i niedobre!), poznaje okrutny kapitalistyczny system, w którym reklama jest dźwignią handlu, na końcu zostaje bohaterem zoo z pierwszych stron gazet. Swoim niezwykle przyjemnym sposobem bycia pobija serce Kasi, zapominalskiej kaczki Kwi-Kwe, foki Agaty z wadą wymowy i wielu innych postaci. To trzeba przyznać – Pik-Pok, jak przystało na mężczyznę we fraku, posiada maniery godne angielskiego gentelmana. Opanowany w każdej sytuacji, honorowy i odważny (brakuje mu tylko białego rumaka;) 

Przygody Pik-Poka są ciekawe i tryskają humorem; każda z postaci przedstawiona jest w charakterystyczny sposób, dzięki czemu podczas głośnego czytania można „wczuć się” w bohaterów – a potem tylko pilnować, by nie pęknąć ze śmiechu. Moje klasowe dzieciaki rechotały co chwilę, a już w rozdziale, w którym Pik-Pok i Kwi-Kwe snuli małżeńskie rozmyślania, to była prawdziwa karuzela śmiechu :)
 
„Mały pingwin Pik-Pok” to naprawdę wartościowa lektura dla dzieci szkolnych. W przeciwieństwie do np. „Plastusia”, którego dzisiejsze dzieci już nie rozumieją (weź czytaj i co chwilę tłumacz, co to kałamarz, po co bibułka do pióra  czy nożyk do strugania kredek!). Ksiązka Adama Bahdaja jest łatwa w odbiorze i ciekawa (jedna dziewczynka rozpłakała się, bo chciała „już dziś!” dowiedzieć się, czemu Pik-Poka bolał brzuch); historie, w które wplątał się pingwin mogą być dobrym wstępem do wychowawczych pogadanek. Rozdziały są krótkie, więc można traktowałam je jako przerywnik na lekcjach. Jednym słowem – polecam tego pingwina  z głębi mojego ludzkiego serca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz