M.:
![]() |
Źródło: wydawnictwoliterackie.pl |
Słowa babci M., która
powtarzała mi to od momentu rozpoczęcia edukacji przedszkolnej i
mantrowała to przy okazji każdej wizyty u niej aż do ukończenia
przez mnie studiów. Wzięłam sobie to do serca i zawsze (bardzo)
dobrze się uczyłam. Lubiłam to. Gdy miałam z czymś problem, np.
z chemii, to moim nadrzędnym celem stawało się zdobycie brakującej
wiedzy i siedziałam nad książkami, gdy znajomi socjalizowali się
przy piwku w knajpie. Duma mnie rozpierała, gdy opanowałam materiał
i udało mi się zdobyć czwórkę na koniec semestru. I co? Ano
jajeczko. Niczego już nie pamiętam z chemii, oprócz tego, ze H20
to woda. Nie mogę sobie nawet przypomnieć co było tą chemiczną
zagwozdką, której nauczenie się sprawiło mi tyle radości.
Jako mentalny kujon byłam
uwielbiana przez nauczycieli (i kumpli z klasy, którym dawałam
odpisać zadanie). Nieskromnie uważam, że takie osoby jak ja
przywracały nauczycielom poczucie sensu i dawały im spełnienie
zawodowe.
A teraz sama pracuję w
szkole... I codziennie ledwo wygrzebuję się spod wyrzutów
sumienia, że uczę dzieci rzeczy, których podobnie jak ja w
większości zapomną, bo będą im zupełnie nieprzydatne życiowo.
Że system wymusza na mnie uczenie pierdół, w dodatku w sposób
oderwany od rzeczywistości. Ale w sumie każdy cienias tłumaczy się
siłą wyższą (Bóg tak chciał, rząd tak chciał, mama tak
chciała itp.).
Aktualnie jestem po lekturze
książki Timothy'ego D. Walkera "Fińskie dzieci uczą się
najlepiej". Muszę przyznać, że trochę poukładała mi w
głowie. Heh, pewne kwestie należy sobie odświeżać co jakiś
czas.
Autor opisuje swoje wrażenia
z pracy w fińskim systemie oświaty; porównuje go też z systemem
amerykańskim. Myślę, że był nieco zszokowany różnicami i to
właśnie to było bodźcem skłaniającym go do napisania książki.
W tej kompanii polski system oświaty nie wypada najgorzej – mamy
przynajmniej przerwy dostosowane do dzieci (w Finlandii każda lekcja
trwa 45 minut, a przerwa 15). Niemożliwością jest przenieś fińską
organizację oświaty na grunt polski - za duże są różnice
kulturowe i systemowe. Niemniej, książka zawiera kilka cennych
wskazówek, jak ulepszyć swoją pracę, aby czerpać z niej
satysfakcję i sprawić, by uczone przez nas dzieci były mądrzejsze
i szczęśliwsze.
Zatem, natchniona lekturą
niczym Mojżesz na górze Synaj, stworzyłam Dekalog Nauczyciela wraz
z objaśnieniami. Daję Ci go ja, Marta, która wywiodła Cię z
wypalenia zawodowego i szkoły niewoli.
1. Nie będziesz miał złego
samopoczucia.
Tak, zadbaj o samopoczucie
swoje i uczniów. Co do siebie, to patrz: przykazanie 5. Co do
uczniów – witaj się z nimi indywidualnie, żeby czuli, że nie
stanowią dla ciebie tylko jednolitej masy uczniowskiej. Zapytaj o
indywidualne zainteresowania, o to, co słychać w domu czy na
treninigu. Otwórz okna, przewietrz salę – i tobie i uczniom
będzie się lepiej pracować. Rób przerwy śródlekcyjne, gdy
zauważasz spadek koncentracji. Wystarczy kilka razy podskoczyć,
zrobić 4 przysiady i krew szybciej krąży, a mózg działa na
szybszych obrotach. Ideałem byłoby, gdyby dzieciaki mogły
wychodzić na przerwach na dwór. U mnie w szkole klasy I-III nie
mogą same wychodzić, więc na przerwach trwających 15 i 20 minut
ubieram kurtkę i wychodzę razem z nimi. Oczywiście, jeśli nie mam
wtedy dyżuru. Niektóre dzieci wychodzą tylko po to, aby sobie
postać – zawsze to jakaś korzyść, bo nawdychają się świeżego
powietrza, ale ja zachęcam ich do biegania – bawią się w berka
czy murarza, rozładują trochę skumulowanej w trakcie lekcji
energii i potrafią się lepiej skoncentrować na kolejnych
zajęciach.
Jeśli nie musisz – nie
zadawaj zadania domowego. Sobie oszczędzisz czas, który
poświęciłbyś na sprawdzanie, a uczniowie wypoczęci lepiej będą
pracować na lekcji. Chyba że rodzice przemielą ich przez milion
zajęć pozalekcyjnych... Ale na to już nie masz wpływu.
2. Nie będziesz się cieszył na daremno.
2. Nie będziesz się cieszył na daremno.
Radość nigdy nie jest
nadaremna. Gdy już nie możesz wytrzymać i czujesz, że zaraz
wybuchniesz, bo: "Proszę pani, a on mówi na mnie grubas",
"Bo on powiedział, że wyglądam jak parówka", "Bo
mnie popchnąłeś", "No bo ty zrobiłeś mi wślizg"
– roześmiej się! Obróć to w żart. Śmiech rozluźni ciebie i
uczniów.
Autor książki propaguje
coś na kształt "radosnego programu nauczania", tak aby
każdej czynności w szkole towarzyszyła radość – dzięki temu
wszyscy są zrelaksowani i lepiej pracują. Co szkodzi spróbować?
3. Pamiętaj, abyś dzień
wolny święcił. I przerwę też.
Ano tak. Jeśli ktoś,
podobnie jak ja, ma naturę pracoholika i uważa, że zarwane noce
poświęcone na przygotowanie super lekcji przyniosą efekty to jest
w błędzie. Po kilku takich nocach nerwowość jest odwrotnie
proporcjonalna do cierpliwości, a ty rzucasz się na kawę jak
zombie na mózg. O wiele sensowniejszy jest wypoczynek. Dzięki
regeneracji możesz część swojej pozytywnej energii przekazać
dzieciom podczas procesu nauczania. To zdecydowanie lepsze niż
dzielić się z nimi rozdrażnieniem i złością. Na przerwie też
się rozerwij, pośmiej, pogadaj z innym nauczycielem o pierdołach.
Nie możesz, bo masz dyżur na korytarzu? Pożartuj z dzieciakami; a
jeśli nie możesz na nie chwilowo patrzeć, to spójrz na chwilę za
okno. Wniosek – odpoczywaj, a zamiast opracowywać kolejną kartę
pracy zjedz ciastko, pobiegaj czy powyginaj się na jodze.
4. Czcij sam siebie.
Ha, to coś, co uświadomiłam
sobie po 3 latach pracy. Nie ma co nadskakiwać rodzicom (a jest to
nagiminna przypadłość współczesnego nauczycielstwa). W szkole ty
jesteś ekspertem i rodzice nie mogą się wtrącać do procesu
nauczania. Uwaga! Jest też druga strona - oni zaś są ekspertami w
domu, więc ty nie wcinaj się w proces wychowania. Wiadomo, nie
chodzi tu o wzajemne odcięcie się od siebie, ale utrzymanie zdrowej
relacji, opartej na wzajemym szacunku i zaufaniu.
5. Nie zabijaj (kreatywności
swojej i cudzej).
Nie daj się kolejnym kartom
na superkidzie. Czasem dobrze jest dać dzieciom zadanie i pozostawić
im wolną drogę do jego realizacji. Przykładowo podczas omawiania
lektur. Osobiście nie mam jakichś rewelacyjnych pomysłów na
realizację lektur, więc np. daję im kilka wytycznych, które mają
znaleźć się w lapbooku, a potem patrzę, jak pracują w grupach,
dyskutują o książce, sprawdzają wzajemnie znajomość tekstu. To
czasem jest naprawdę inspirujące, ponieważ dzieci realizują
zadanie w sposób, na który w życiu bym nie wpadła.
Autor "Fińskich
dzieci..." proponuje również otwarte sprawdziany, gdzie
uczniowie muszą wykazać się zdobytą wiedzą w sposób, który
wymaga od nich myślenia, a nie biernego odtworzenia poznanych
wiadomości.
6. Cudzołóż, a raczej
cudzobiurkuj.
Pamiętaj, że w szkole nie
jesteś sam. Masz dookoła siebie mnóstwo innych nauczycieli, z
których doświadczenia możesz korzystać. Odwiedzaj ich w klasie,
gdy prowadzą lekcje – zawsze możesz coś podpatrzeć, np. sposoby
na radzenie sobie z dyscypliną czy ciekawą metodę pracy. W razie
problemów z uczniami, dziel się tym z innymi – wyrzucisz z siebie
złe emocje, a spojrzenie osoby postronnej może odmienić Twój
punkt widzenia.
Walker sugeruje wręcz, by
stworzyć pewnego rodzaju zespoły, podczas których 2 razy w roku
możesz opowiedzieć o swoich wątpliwościach. Wtedy
odpowiedzialność rozkłada się na więcej osób i od razu jest
łatwiej. Zachęca on również do współpracy – zaproś
nauczyciela, którylubi podróżować, aby opowiedział o kraju,
który omawiasz itd. Kolokwialnie mówiąc – w kupie siła!
7. Nie nadużywaj nowych
technologii.
Polskie szkoły raczej nie
cierpią na nadmiar technologicznych nowinek... To i nie będzie
trudno przestrzegać tego przykazania. Walker stwierdza, że w
fińskich szkołach nie przywiązuje się dużej uwagi do korzystania
z technologii, dzięki czemu można się bardziej skupić na nauce.
Nie oznacza to, że powinniśmy wrócić do dłucików i glinanych
tabliczek. Po prostu technologia ma pomóc w nauce, a nie występować
w roli głównej na lekcjach. Może ułatwić pracę, uatrakcyjnić
omawiany temat, ale "jeśli chcemy uczyć z myślą o
umiejętnościach, to niech technologia służy nam jako narzędzie".
8. Nie rzucaj pochwał na
wiatr.
Nie przyklaskuj każdej
czynności dobrze wykonanej przez ucznia. Ograniczając pochwały,
koncentrujesz się na przedstawieniu konkretnych wskazówek. Aby
uczeń mógł pójść do przodu, należy mu pokazać słaby punkt
oraz sposób jego pokonania. Dobry trener pomaga w tym uczniowi.
Pozwól mu działać, niech wcieli w życie motto: "nauka
poprzez działanie".
9. Nie pożądaj klasy
bliźniego swego.
Czerp inspiracje od innych,
ale nie porównuj się z nimi – każdy z nas jest indywidualnością
i jest dobry w czymś innym. Nie zazdrość koleżance, że zrobiła
świetne prace plastyczne ze swoją klasą i na siłę nie szukaj
godzinami inspiracji na inną pracę plastyczną na pintereście.
Takie podejście pogłębia frustrację i obniża samoocenę. Ty
jesteś dobry w czymś innym i spełniaj się w tym!
10. Ani żadnej rzeczy,
która jego jest.
Nie podpierniczaj komuś
kawy z pokoju nauczycielskiego :)
Amen.